poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Sport, turystyka... po co to komu????




Podobno nie ma głupich pytań, tylko są głupie odpowiedzi. I tutaj jest wyjątek, jak zresztą zawsze, od każdej zasady taki wyjątek się znajdzie. Bo jak udzielić odpowiedzi na pytanie: po co idziecie w góry - przecież to wszystko można zobaczyć w internecie, wejdziecie na szczyt tylko po to, żeby zaraz z niego zejść, tam przecież nie ma nic ciekawego, można jechać w miejsce, gdzie da się dojechać samochodem... Co odpowiedzieć aby nie użyć szablonowych określeń w rodzaju: chce się zmierzyć z górą (to w przypadku tych wyższych, w Gorcach to zabrzmiałoby co najmniej śmiesznie), obcować z przyrodą, podziwiać widoki, przebywać na świeżym powietrzu...
 
 
Choć to wszystko prawda, ale nie brzmi przekonująco. Zadający i tak nie zrozumie powodów dla, których chodzimy po górach. Można odpowiedzieć żartem, lub nie udzielić żadnej odpowiedzi, ale opcja druga jest raczej mało kulturalna. Żartobliwa odpowiedź jak choćby: lubię drapać się tam gdzie mnie nie swędzi, idę żeby zjeść śniadanie na szczycie ponieważ na większych wysokościach mam lepszy apetyt, lubię chodzić na dół ale żeby to zrobić trzeba najpierw wejść na górę, mogą się sprawdzić lecz tylko na pierwszym etapie rozmowy lub wtedy gdy przeciwnik nie jest nazbyt dociekliwy. Takie argumenty nikogo nie przekonają, że to co robimy ma jakikolwiek sens. W tym miejscu trzeba postawić kilka zasadniczych pytań, a pierwsze z nich to pytanie o alpinizm i himalaizm.
 
Ludzie ryzykują życie, a wielu z nich ginie, po to żeby wyspinać się na szczyt, na którym była już cała masa  innych ludzi. Większość powiela nawet drogę na szczyt, w końcu ich też jest ograniczona ilość. Odpowiedź jest prosta: to się nazywa pasja. Zrozumie to każdy kto takową posiada, niezależnie jaka by nie była, od sportów wyjątkowo ekstremalnych do przysłowiowego zbierania znaczków - filateliści nie mają się co obrażać, jako dziecko też zbierałem znaczki, potem poszedłem w innym kierunku.

 
Takie rozważania można posunąć jeszcze dalej, a mianowicie do sportu zawodowego - pomijając kwestie finansowe. Czy 22-uch dorosłych mężczyzn uganiających się po kawałku trawnika za jedna piłką nie jest, z pewnego punktu widzenia, kuriozalne? Na dodatek płacą im za to tak ogromne pieniądze, że każdy z nich może sobie kupić tysiące takich piłek, więc po co zabierać ją innym. To oczywiście nie jest moje zdanie na temat sportu, ale są ludzie podważający zasadność finansowania zawodowego sportu, argumentując iż jest on nikomu do niczego nie potrzebny, a pochłania olbrzymie pieniądze. Gdybyśmy zaczęli tak na poważnie podchodzić do rzeczy pozornie niepotrzebnych to prawie nic nie zostanie prócz dachu nad głową, pokarmu i względnego bezpieczeństwa.
 

 
Czy powinniśmy się cofnąć do epoki neandertalczyka? Wszystko poza tym co niezbędne do przeżycia, w zasadzie nie jest potrzebne, ale to czyni z nas ludzi myślących i odróżnia od zwierząt, choć i te czasem robią coś dla ducha, nie tylko dla ciała. Bo po co tworzymy dzieła sztuki, komponujemy muzykę, piszemy wiersze, po co uprawiamy sport, ubieramy się w modną odzież, strzyżemy dziwne fryzury czy wreszcie dlaczego hodujemy zwierzęta towarzyszące. Można powiedzieć, że to w zasadzie nie ma sensu, ale ludzie podobne rzeczy robią odkąd zeszli z drzewa. A może dlatego zeszliśmy aby to robić - kto to może wiedzieć.


 
Ktoś zadający pytanie "po co to robisz" nie uzyska zadawalającej odpowiedzi, ponieważ pobudek pasjonata, ktoś nie posiadający pasji nie zrozumie. Nie należy jednak osądzać kogoś zbyt pochopnie, ponieważ może to być pytanie zadane przez osobę, która potrzebuje zachęty, a nie nagany lub zadaje je ktoś walczący z jakąś fobią i jest zaskoczony faktem, że my możemy robić rzeczy tak "przerażające".