Przed Świętami zawsze zadaje
sobie pytanie czy dawanie psu prezentu pod choinkę ma jakiś sens - z punktu
widzenia psa, oczywiście. Dla nas, ludzi rzecz jasna tak, ponieważ wszyscy
otrzymują podarunki i to jedna ze świątecznych tradycji. Każdy to lubi, czeka,
zastanawia się co to będzie - kolejny krawat, albo sweter z reniferem, może
wełniane gatki, które gryzą w tyłek. To oczekiwanie, spekulacje, niepewność,
jak bardzo nietrafiony będzie ten prezent, jest chyba najciekawsze.Pytanie jest
następujące, czy pies może czekać na prezent,
a potem cieszyć się z jego otrzymania. Oczywiście nie zdaje sobie sprawy
z tego, że nadchodzą Święta, ale gdy pojawiają się zapakowane paczki pod
choinką, wtedy już wie co jest na rzeczy. Otóż z moich obserwacji wynika, że
tak właśnie jest. Może odczuwać przyjemność z prezentu i to do tego stopnia, że
gdy ktoś rozpakowuje swój prezent, czy
to urodzinowy czy inny, Uzi przychodzi i też czeka na swoją paczuszkę. Przy
każdej okazji chce dostać coś ciekawego lub smacznego. Upomina się o to czasem
dość nachalnie, szturchając nosem albo drapiąc łapką. Naprawdę potrafi się
cieszyć, chodzi wokół swojego upominku, jakby delektował się jego widokiem czy
zapachem. Gdy jest to jakiś smakołyk zaraz go zjada, z wielkim apetytem, ale
nigdy nie połyka dużego kawałka, tylko gryzie bardzo dokładnie, jakby chciał
dotrzeć do całego smaku - mlaska przy tym dość głośno.
Dawanie psom prezentów
jest jednak najprzyjemniejsze dla nas ludzi, gdy patrzymy na te wesołe mordy,
uśmiechnięte oczyska, machające ogony, wtedy dawanie prezentów nabiera zupełnie
innego znaczenia. Pies zawsze będzie zadowolony, nie będzie udawał - jakie te
szare skarpety śliczne, a te szorty w banany - zawsze o takich marzyłem, gdy
miałem dziesięć lat co prawda teraz mam czterdzieści i priorytety się zmieniły, ale ciotka o tym zapomniała :-). Pies zawsze będzie machał ogonem, bez udawania.
Obie strony są zadowolone, a to przecież jest głównym celem obdarowywanie się prezentami.
Zbyszek :-)