czwartek, 14 kwietnia 2016

Z BUTA_"Chwila prawdy już bliska..."


Jak zwykle bywa plany są ambitne, a z ich realizacją różnie bywa. I tak samo jest z naszymi planami treningowymi - plan był, aby cały cykl przygotowawczy przepracować metodą Skarżyńskiego - zaczęło się obiecująco - zapał był ale.... to praca, to próba zakupu domu na wsi, to choroba, kontuzje itp. itp. Nie ukrywam, że brakuje nam też wsparcia psychicznego naszej mamy i towarzysza wspólnych treningów - dzięki, któremu zaczęliśmy biegać. Niestety naszej mamy już z nami nie ma, a Uzi musi oszczędzać swoje stawy - i jeżeli z nami czasem biega to zaledwie 2 czy 3 km i to bardzo pomału.

Ach ta starość i przemijanie....



Stało się już jasne, że do nowego sezonu przystąpimy bardzo kiepsko przygotowani. Tak prawdę mówiąc to jestem bardzo ciekawa jak to jest u innych biegaczy amatorów, którzy godzą treningi z pracą zawodową, rodziną, przyjaciółmi i innymi elementami normalnego życia - czy udaje się im wykonać plany treningowe przynajmniej w 90%????? Może to my  mamy jakiegoś pecha lub złą organizację życia ;-).
Fakt jest taki, że już za 10 dni ja startuje w "Wielkiej Prehybie" (42 km po górach), a za 32 dni Zbyszek debiutuje w Cracovia Maratonie w trakcie, którego to ja mam być jego "pacemakerem" - w końcu mogę się odwdzięczyć za tyle biegów, na których podkręcał moje tempo - tylko różnica jest taka, że ja mam go stopować z tempem :-). Życie pokaże czy 3 tygodnie przerwy między maratonami będzie wystarczające.

Jak na razie nie poddajemy się i trenujemy ostro czasem jest przyjemnie, jak w poprzednią niedzielę na "długim wybieganiu" do Ojcowa (36 km) - świeci słonko, jest cieplutko, a pod nogami suchy asfalt.



Ale są też takie dni, w które trzeba bardzo dobitnie powtarzać sobie zasadę - "nie ma złej pogody, jest tylko źle ubrany biegacz" :-). Poniżej efekty takiego biegania.




Bez względu na stopień przygotowania nie mamy zamiaru się poddać bez walki.
Trzymajcie mocno kciuki, żeby się nam udało :-).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz