Czy w ogóle pies startujący w jakichkolwiek zawodach
sportowych odczuwa nadmierny stres?? Odpowiedź na to pytanie jest trudna. Jak
wcześniej wspominałam nie ma takiej dziedziny życia, która nie powodowałaby
stresu. Weźmy pod uwagę to co nas najbardziej interesuje czyli zawody
dogtrekkingowe. Czy takie zawody są stresujące dla naszego psa? To zależy tylko
i wyłącznie od nas. Może to być cudownie spędzony czas z opiekunem oraz innymi
psami, po którym nasz pies nie będzie mógł się doczekać kolejnych zawodów. Ale
może to być też, kolokwialnie mówiąc, „koszmar”, po którym nasz pies na widok szorek
i naszego pasa, będzie chował się w najciemniejszy kąt domu. To zależy jak
przygotujemy naszego psa do takiego przedsięwzięcia oraz jak będziemy go
traktować już w czasie zawodów. Pies, który nie przeszedł właściwej
socjalizacji z innymi psami, ludźmi i generalnie nowymi miejscami, zabrany nagle
na zawody, z pewnością będzie przeżywał ogromny stres. Nagle pojawi się tyle
nowych bodźców, wyzwań, z którymi pies nie będzie mógł sobie poradzić – dla
niego to nie będzie mile spędzony czas.
Jak temu zaradzić? Przede wszystkim musimy dołożyć wszelkich starań, aby nasz pies w okresie szczenięcym nauczył się radzić sobie w nowych sytuacjach. A co jeżeli mamy psa adoptowanego w wieku dorosłym? Cóż, tu musimy zastosować technikę małych kroczków i systematycznie stykać go z nowymi bodźcami i wyzwaniami. Jeżeli pies mimo to będzie czuł się źle w dużej grupie psów i ludzi, należy odpuścić sobie rywalizację i chodzić ze swoim psem na wyprawy indywidualnie. A gdy nasz pies w tłumie czuje się jak przysłowiowa ryba w wodzie, kolejnym naszym krokiem będzie właściwe podejście do samych zawodów. Podstawowa zasada brzmi: „najważniejszy jest pies i jego dobro”. Jeżeli nie będziemy przed nim stawiać zbyt wygórowanych wymagań, zagwarantujemy mu komfort fizyczny i psychiczny, nie będziemy wystawiać go na tzw. stresory fizyczne np. zbyt wysoka temperatura powietrza, nie musimy się przejmować dodatkowym stresem.
Jak temu zaradzić? Przede wszystkim musimy dołożyć wszelkich starań, aby nasz pies w okresie szczenięcym nauczył się radzić sobie w nowych sytuacjach. A co jeżeli mamy psa adoptowanego w wieku dorosłym? Cóż, tu musimy zastosować technikę małych kroczków i systematycznie stykać go z nowymi bodźcami i wyzwaniami. Jeżeli pies mimo to będzie czuł się źle w dużej grupie psów i ludzi, należy odpuścić sobie rywalizację i chodzić ze swoim psem na wyprawy indywidualnie. A gdy nasz pies w tłumie czuje się jak przysłowiowa ryba w wodzie, kolejnym naszym krokiem będzie właściwe podejście do samych zawodów. Podstawowa zasada brzmi: „najważniejszy jest pies i jego dobro”. Jeżeli nie będziemy przed nim stawiać zbyt wygórowanych wymagań, zagwarantujemy mu komfort fizyczny i psychiczny, nie będziemy wystawiać go na tzw. stresory fizyczne np. zbyt wysoka temperatura powietrza, nie musimy się przejmować dodatkowym stresem.
Jest tylko jeden czynnik,
który wpłynie na każdego psa w sposób negatywny, bez względu na jego
wcześniejsze doświadczenia. Co to takiego? ZESTRESOWANY opiekun :-). Nie
oszukujmy się. - Nawet, gdy założymy sobie, że start w zawodach to czysty
relaks, nie stawiamy na wynik, chcemy miło spędzić czas w gronie ludzi o
podobnych zainteresowaniach – i tak pojawi się dreszczyk emocji, tzw.
„adrenalina startowa” czy „stres startowy”. Przeżyła to każda osoba stojąc na
linii startu. Nagle w żołądku czujemy dziwne mrowienie, zaczynamy kręcić się
nerwowo, lekkie drżenie nóg, szybsze bicie serca. I to jest bardzo dobry objaw
przygotowuje nasz organizm do tego co go czeka za chwilkę (nasze zmysły są
wyostrzone, jesteśmy bardziej skoncentrowani, adrenalina wpływa na
przygotowanie naszego ciała do wzmożonego wysiłku). Lecz jednak gdy stres nas
sparaliżuje, gdy zamieni się w strach lub gdy przesadzimy z motywacją to
okażemy się tzw. „treningowymi mistrzami”. Kto to taki? Zawodnik, który osiąga
świetne rezultaty, ale tylko w czasie treningów – na zawodach „pali” się i nic
nie osiąga.
Jak wiadomo, nasze psy świetnie odczytują nasze emocje, więc jeżeli my
będziemy się denerwować przed startem to nasz pies też. Jak temu zaradzić?
Jest kilka sposobów na
zminimalizowanie naszego stresu – poza znanymi wszystkimi technikami
relaksacyjnymi (m.in. techniki oddechowe itp.). Skupienie się na drobiazgach,
takich jak przypięcie numeru startowego, kilkukrotny przegląd ekwipunku,
poprawienie czapeczki, sprawdzenie osprzętu psa itd. – to wszystko zajmie nasz
umysł. Czasem pojawiają się zachowania „obsesyjne” - 5 krotne sprawdzenie
sznurowadeł w butach (kto biega na długich dystansach wie, że rozwiązany but na
20 czy 30 km urasta do poważnego problemu, powodującego czasem chęć rozpłakania
się).
Kolejna sprawa (zawsze staram
się ją stosować na zawodach biegowych – nie zawsze się udaje – cóż względy
dobrego wychowania) to nie wdawanie się w dyskusję z osobami, które wiemy, że
są nastawione na osiągnięcie dobrego wyniku. – Powód? Możliwe, że gdy porównamy
przygotowanie i możliwości nasze i naszego psa z możliwościami i przygotowaniem
deklarowanym przez rozmówcę, wpadniemy w przerażenie (Co ja tu w ogóle robię?),
a to prosta droga do zdenerwowania i utraty motywacji. Poza tym skupmy się na
sobie i swoim psie – zróbmy rozgrzewkę, postarajmy się, aby pies odpoczywał w
zacienionym miejscu, pobawmy się z nim – pełen relaks. Jeżeli mamy problemy ze
znalezieniem koncentracji i spokoju załóżmy słuchawki i posłuchajmy swojej
ulubionej muzyki – jej rodzaj dobierzmy do tego czy potrzebujemy wyciszenie,
czy dodatkowej motywacji do walki.
Zrelaksowany opiekun to
zrelaksowany pies!!