środa, 8 kwietnia 2015

Z BUTA
Świąteczny bieg na Turbacz
            Mimo, że zawsze lubiłam Święta, w tym roku z przyczyn znanych niektórym, okres ten był dla nas trudny i najgorsze co można było robić to siedzieć w domu. Decyzja mogła być tylko jedna – biegniemy na Turbacz. Jedyne co było do przemyślenia co na ten czas robimy z Uzim. Nie mieliśmy wątpliwości, że jeżeli my spędzimy ten czas w górach na śniegu – mój „synek” nie może siedzieć sam w domu. Szybka decyzja jedzie z nami. Uzi oczywiście towarzyszy nam we wszystkich wyprawach w góry, ale tylko wtedy gdy „chodzimy”, a nie „biegamy” po nich – dla niewtajemniczonych Uziś to owszem Syberian husky, ale w lipcu tego roku stuknie mu 12 wiosna :-). Z tego względu oszczędzamy go, dlatego postanowiliśmy, że biegniemy na zmiany – jedno biegnie, drugie spaceruje z Uzim, a potem zamiana :-).

Dzień już długi więc nie było problemu z naszym planem: pies szczęśliwy, każde z nas na samotnym treningu (coś dla ciała i ducha). Start zaplanowaliśmy z Nowego Targu z pod wyciągu na Długiej Polanie (miejsce startu Icebug Summer Trail) – zielonym szlakiem pod samo schronisko – w obie strony około 12 km .

Pierwszy pobiegł Zbyszek, a my z Uzim udaliśmy się na poszukiwanie niedźwiedzi – to żart oczywiście, bo po poprzednim spotkaniu nie mieliśmy ochoty na kolejne.
Po mniej więcej 1 godzinie i 40 minutach mój brat zameldował się z powrotem w Nowym Targu. Relacja mojego brata – szlak trudny, wydeptana tylko wąska ścieżka (co przy jego rozmiarze buta musiało być trudne), miejscami bardzo miękko i ślisko, cicho i spokojnie  – ogólne wrażenia REWELACJA. Nic mi nie pozostało jak sprawdzić to organoleptycznie. Doznania nie do opisania to po prostu trzeba przeżyć – na szlaku jesteś tylko Ty, Twoje myśli i krajobraz jak z bajki. Gdy się zatrzymujesz słyszysz tylko swój oddech i śpiew ptaków. Trasa jednak faktycznie ciężka, szczególnie zbieganie po miękkim nieudeptanym śniegu powodowało, że w każdym kroku staw skokowy przeżywał katusze.


Ale właśnie dla takich chwil warto żyć i biegać po górach. Mój czas gorszy o dobre 7 minut – chyba się starzeje ;-).
Konieczne wyposażenie na taki trening: odpowiedni strój w naszym przypadku długie getry, koszulka termiczna i bluza z długim rękawem, czapka i rękawiczki. Buty koniecznie trailowe dobre byłyby z gore-texem (my mieliśmy bez i też się dało). Plecaki z bukłakami na wodę (polecałabym aby rurkę mieć w etui z neoprenu, gdyż woda w niej robi się zimna i ciężko pić – trzeba będzie o takim pomyśleć), oprócz tego telefon komórkowy, żel energetyczny plus jakiś baton tak na wszelki wypadek, lekka wiatroodporna kurtka, ewentualnie apteczka turystyczna i gwizdek – najczęściej znajdujący się na wyposażeniu plecaka. Jeżeli jedziecie sami dobrze poinformować kogoś bliskiego o planowanej trasie.
Do zobaczenia na szlaku :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz